Rolnik, jak walka z wiatrakami..
Jadąc na mecz do Biedrzychowic nikt z nas nie myślał, że aż tak sfrustrowane będziemy stamtąd wracać.Ale zacznijmy wszystkood początku. Mecz dla gości rozpoczął się doskonale. Jaskółki stwarzały sobie sytuacje za sytuacją, natomiast Rolnik nie potrafił wyjść z własnej połowy. W końcu udało się wykorzystać swoją szansęDolores Grudzieńi wyszłyśmy na prowadzenie 0:1. UKS dalej stwarzał sobie sytuacje bramkowe ale niestety brakowało skuteczności. Gra wyglądała dobrze i nic nie zapowiadało tragedii, która miała zaraz nastąpić. Piłkę w rękach miała już nasza bramkarka -Paulina Jarosz, a napastniczka Rolnika wpadła w nią i się przewróciła. Niestety sędzina główna spotkania ukarała nasz zespół aż dwa razy. Nie tylko dała rzut karny gospodyniom, ale również wyrzuciła z boiska naszą bramkarkę! To było po prostu absurdalne! Do bramki musiała wejść zawodniczka z pola -Ania Koczar.Rywalki niestety wykorzystały rzut karny i był remis 1:1. Tak się zakończyła pierwsza połowa meczu. W drugiej połowie gra toczyła się w środku pola. Akcje miały oba zespoły, tylko, że drużyna gości z minuty na minute traciła siły grając od 25 minuty w dziesiątkę. W końcu Rolniczki wykorzystały swoją sytuację i strzeliły bramkę na 2:1. Jaskółeczki się nie poddawały i po wywalczonym przezDarię Mrozekrzucie wolnym na 2:2 strzelaMartyna Bernert. Wydawało się, że takim wynikiem zakończy się to spotkanie lecz było to bardzo mylne. W doliczonym czasie gry sędzina główna podyktowałakolejny rzut karny. Gospodynie tego nie zmarnowały i trzy punkty zostały w Biedrzychowicach.
Szkoda, że jadąc na mecz wyjazdowy już przed meczem zawodniczki są przekreślane z walki o 3 punkty. Gra powinna być fair play, każda drużyna powinna mieć równe szanse w walce.
Komentarze